W Londynie mieszkam już (a może - dopiero) od ponad miesiąca. Przez ten czas zdążyłam zjeść trochę wegańskich pyszności, którymi chciałabym się podzielić. Staram się zawsze mieć przy sobie aparat i uwieczniać takie momenty.
1. Juice bar na Portobello Market
Koktajl owocowy "Wild Berries" |
Falafel z hummusem, fasolką, pitą i sałatką. Miał być jeszcze grilowany bakłażan ale jakoś zapomnieli. Falafel bardzo dobry, reszta bardzo średnia. |
2. Girraffe Restaurant
Edamame, czyli strąki soi smażone w sosie sojowym, chilli i mirin |
3. Los coś tam, jakaś brazylijska czy hiszpańska restauracja
Pyszne słodko-ostre curry z ryżem, nachosami i placuszkami tortilla, które znajdują się w pojemniku pod talerzem. Ciekawie podane. Trzeba będzie to powtórzyć. |
4. Saf Restaurant na High Street Kensington - 100% wegańska restauracja
Z lewej: mój Ultimate Green Detox (ogórek, szpinak, pietruszka, seler, sok z cytryny, różowa sól). Z prawej: Grześkowy Power Up (jagody goji, banan, mleko migdałowe, lucuma i spirulina w proszku) |
Surowe krakersy z siemienia lnianego serwowane z guacamole |
Lebanese Shawarma Wrap |
5. "Curry House" w Wetherspoon Pubs
Curry z batatami (słodkimi ziemniakami), ciecierzycą i szpinakiem w kokosowym sosie serwowane z ryżem basmati, poppadumsami i mango chutney |
6. King of Falafel na Camden Town
Bardzo dobry falafel w dobrej cenie, zjadłabym teraz taki. |
Podoba mi się w tym kraju, że nawet keczup jest "suitable for vegans" (co ciekawe, spotkałam się z niewegańskim, więc trzeba uważać) |
7. Food Market na Brick Lane - wspaniałe miejsce, dostaniesz tam wszystko. Oczywiście najbardziej mi się podoba hala z jedzeniem z całego świata, a najbardziej ta wegańska z Etiopii.
Miks wszystkiego, żeby spróbować jak najwięcej. |
Tylko soczewica z lewej jest wege, reszta wegańska. |
8. Pogo Cafe na Hackney - już o tym miejscu pisałam, ale przypomnę.
Najbardziej popularne danie, czyli Tofu Burgery |
9. Tajski i Chiński 100% wegański bufet na Camden Town - hit ostatnich dni, płacisz za talerz i wsuwasz do woli.
lowe.
Życzę Polsce takich miejsc. Oczywiście jest tego więcej, z czasem podzielę się kolejnymi smakołykami.
Poza tym w poniedziałek się przeprowadzamy i przydałoby się zacząć pakować...
Jakie pyszności *.*
OdpowiedzUsuńJa chcę takie miejsca w Polsce! I to nie tylko w dużych miastach... ech...
a ja taka głodna jestem... Jak zawsze wieczorem. Zabierzesz mnie w te wszystkie miejsca! :D
OdpowiedzUsuńMarzę o tym wszystkim!!! Siedzę jeszcze w pracy i snuję się po blogach w poszukiwaniu inspiracji na dzisiejsze jedzonko. Naprawdę jestem taka głodna i tak zazdroszczę Ci tego w sumie dostępnego jedzenia! A ja w Łodzi bieduję, chociaż w sumie otwiera się co raz więcej. Będzie tylko lepiej ;).
OdpowiedzUsuń